7 lat temu na Ukrainie doszło do wydarzeń, które doprowadziły do zrywu narodowego i długo oczekiwanych zmian politycznych, okupionych zdrowiem i życiem wielu Ukraińców. Będąc tam w tym czasie, miałam okazję obserwować, jak zmienia się charakter i forma protestu, ale też jak zmienia się świadomość i oczekiwania protestujących. Jak narasta wiara w możliwość samostanowienia i decydowania o własnych sprawach.
1 grudnia 2013 był tym dniem, który istotnie zmienił bieg wydarzeń. W centrum Kijowa zebrało się wtedy ponad 1,5 mln protestujących. „Marsz miliona” był odzewem i sprzeciwem na bestialską pacyfikację studentów dokonaną dzień wcześniej przez specjalne oddziały milicji – Berkut. Protesty miały też miejsce w innych miastach. To w ten dzień Naród ukraiński zaczął domagać się respektowania i przestrzegania należnych im praw. Wtedy to Euromajdan przekształcił się w Rewolucję Godności, która przyniosła ofiary, ale też doprowadziła do upadku prosowieckiej władzy. Był to czas walki, ale też czas solidarności i wiary w możliwość zerwania z promoskiewską polityką i otwarcia się na Zachód. Ostatecznie po ponad trzech miesiącach walki protestujący zwyciężyli. Wyłoniono nowe władze i podjęto wysiłek budowania nowego państwa. Rewolucja zmieniła politykę wewnętrzną Ukrainy, ale też stała się pretekstem dla Moskwy do bezpośredni ataku na nią, pozornie w obronie separatystycznych regionów, które tych zmian nie uznały i samozwańczo proklamowały swoją niezależność, deklarując ciągłą wierność Rosji. Wcześniej też W. Putin zaanektował Krym przy biernej postawie państw europejskich.
Od ponad 6 lat na Ukrainie trwa wyniszczająca, zwłaszcza regiony południo-wschodnie, wojna z sowieckim agresorem. Moskwa łamie wszelkie prawa i postanowienia. Wyjątkowo brutalnie traktowani są żołnierze ukraińscy, którzy zostają wzięci do niewoli. W podobny sposób traktuje się ludność cywilną zamieszkującą separatystyczne regiony. Prześladowania i tortury są na porządku dziennym. Wielokrotnie byłam na linii frontu, rozmawiałam z żołnierzami oraz cywilami. Ich wstrząsające relacje doprowadziły do przygotowania tzw. #RaportGosiewskiej, który został złożony przed Trybunałem Sprawiedliwości w Hadze.